czyli stwórzmy na Nowym Ekranie nową szkołę ekonomii

Polska znalazła się w bardzo trudnej sytuacji ekonomicznej. Polacy są narodem o dość daleko posuniętej cierpliwości, w związku z czym w dużej mierze nie skarżą się na to, co się w ich państwie dzieje. Niestety, najczęściej jest to bardziej wynik braku wiedzy i zainteresowania sprawami bieżącymi, aniżeli świadomej aprobaty dla panujących warunków. Światowy kryzys zadłużeniowy w rzeczywistości jeszcze się nie zaczął. Przypuszczam, że większość światowych ekspertów w szczerej rozmowie przyznałaby, że ciężko jest im sobie wyobrazić konsekwencje jakie kryzys ten może ze sobą przynieść. Nie zdarzyło się bowiem dotychczas jeszcze w historii tak, by system walutowy załamał się w tak spektakularny sposób. Odejście od waluty złotej było konsekwencją nadejścia obecnej. W myśl twierdzenia Kopernika gorsza waluta wyparła z obrotu lepszą. Problem z budową nowego systemu walutowego tkwi w tym, że trudno sobie wyobrazić walutę gorszą aniżeli dług.

Spośród szkół ekonomicznych głównego nurtu żadna, oprócz austriackiej nie rozwiązuje problemu narastającego długu. Złoty pieniądz i brak rezerwy częściowej praktycznie likwidują problem narastającego długu poprzez duże ograniczenie jego dostępności. Likwidują także problem odsetek od kapitału, gdyż przy ciągłej deflacji stopy oprocentowania mogą być zerowe.

Przez ostatnie 70 lat zwolennicy teorii Keynesa i szkoła chicagowska wymieniali się u władzy nad światowym pieniądzem. Zarówno jedna, jak i druga teoria znajdywały w mediach odpowiednie grupy wzajemnego wsparcia, a w polityce swoją reprezentację. Zarówno jedna, jak i druga pokazały w praktyce, że są błędne. Ani stymulacja popytu poprzez prace publiczne nie działa, ani ograniczanie wydatków i próba redukcji deficytu nie przynoszą oczekiwanych rezultatów. Oczywiście można stwierdzić, że tu, czy tam zaobserwowaliśmy pewne zmiany koniunkturalne, jednak w żadnym wypadku nie odpowiadały one oczekiwaniom. Kryzys jak się ciągnął, tak się ciągnie, a dług, jak narastał, tak narasta. Nic dziwnego. Przecież się bogacimy.

Składając oszczędności na lokatę dostajemy obietnicę procentu. To zysk, który jest nam obiecywany w nagrodzie za nasze gospodarne życie. Tak przynajmniej moralnie uzasadnia się zyski kapitałowe. Składając obietnicę, że dostaniemy swój procent, bankier składa obietnicę, że znajdzie na ten pieniądz dłużnika. Aby ułatwić bankierowi działanie, może on udzielić więcej kredytów, aniżeli ma zebranych oszczędności swoich klientów. System ten nazywa się systemem rezerwy częściowej i chociaż na początku okazał się być "bugiem"*, zaadaptowano go jako "feature"** systemu.

Wraz z bogaceniem się społeczeństwa rosną jego oszczędności. Każdy z nas inwestuje w różny sposób swój kapitał. Część inwestuje we własne biznesy, ale znakomita część zostawi pieniądze na lokatach, lub zainwestuje w funduszach różnorakiego autoramentu. Odpowiedź na pytanie, dlaczego światowe finanse są na skraju załamania nasuwa się sama. Mamy zbyt wiele pieniędzy. System finansowy nie uwzględniał w swojej konstrukcji takiego bogactwa. Takiego bogactwa i takiego długu.

Oszczędności Polaków wynoszą na chwilę obecną blisko 1 bilion złotych. Pomimo dość ciężkich czasów przyrastają z prędkością paru procent powyżej poziomu inflacji. Nic dziwnego, kto może stara się nie ruszać pieniędzy odłożonych na czarną godzinę, a komu się to uda dorzuci jeszcze parę złotych z wypłaty. Pieniądz robi pieniądz. Bank musi ten pieniądz jednak w coś zainwestować. W pewnym momencie pojawia się problem, w co zainwestować? Chociaż z pomocą może przyjść państwo i szerokim gestem wziąć kredyt na 100 miliardów, obiecując tym samym z podatków spłacić odsetki ludzi oszczedzających w bankach, łatwo się zorientujemy, że przez te podatki hamujemy wzrost gospodarczy, co przyczynia się do zmniejszenia zdolności kredytowej przedsiębiorstw. Tak źle i tak niedobrze. Należy oczywiście pamiętać o tym, że banki też bynajmniej nie są całkiem bezinteresowne i w całym procederze muszą zarobić swoje dla swoich właścicieli.

Na świecie jest pod tym względem jeszcze gorzej. Zabawne, że wiele osób nie do końca zdaje sobie sprawę z istoty problemu. Pewien znany ekonomista postulował, że we Włoszech nie ma problemu z zadłużeniem, ponieważ obywatele mają duże oszczędności i zawsze mogą wykupić obligacje rządowe. Ani słowem nie zająknął się na temat tego, że w rzeczywistości znakomita część banków zainwestowała właśnie w te obligacje, by zapewnić odsetki oszczędzającym.

Kredyt nie jest dla każdego. Różni są ludzie na świecie, ale jest całkiem szeroka kategoria osób, dla których kredyt z całą pewnością jest niewskazany. W przypadku różnych kredytów są one niewskazane różnym ludziom. Z założenia kredyty nie są dla lekkoduchów. Kredyt inwestycyjny dla spokojnego gryzipiórka bez ambicji również może nie być dobrym pomysłem. W społeczeństwie istenieje tylko wąska grupa osób naprawdę przedsiębiorczych. Ta grupa jest w stanie udźwignąć koszty kredytu i jeszcze na tym zyskać. Gdyby państwo nie zaciągało długów tylko ludzie przedsiębiorczy mogliby stanowić nadzieję na pomnożenie zainwestowanego kapitału. Wiele osób może zasugerować, że istnieje przecież jeszcze rynek akcji czy nieruchomości, jednak wszystkie realnie funkcjonujące rynki zwyczajnie się nasyciły. Nędza szczęśliwego posiadacza kredytu hipotecznego jest wynikiem ogólnego bogactwa panującego na świecie. Ani przedsiębiorca, ani państwo nie są w stanie udźwignąć dalszego bogacenia się społeczeństwa w obecnym systemie finansowym. 

Teoretyczna wartość rynków kapitałowych wielokrotnie przekracza wartość całego majątku na świecie licząc po aktualnie obowiązujących cenach. Znaczącą część stanowi rynek instrumentów pochodnych i różnego autoramentu narzędzi finansowych służących do poszerzania bazy inwestycyjnej.

Światowy system finansowy znalazł się punkcie bez powrotu, w którym ktoś musi stracić.

Podobny przypadek dotknął Rzeczpospolitą Obojga Narodów, u schyłku jej istnienia. Niewiele osób o tym pamięta, ale I RP była bardzo zadłużonym krajem. Nie posiadała banku centralnego, głównym kredytodawcą był bank Teppera. Bankructwo banku Teppera spowodowane wstrzymaniem kredytowania z banku Levy'ego spowodowało panikę. Jedną z głównych przyczyn braku chęci do walki w obronie niepodległości były gwarancje carycy Katarzyny wobec części z nich, że spełni zobowiązania banku Teppera. Bank Teppera był największym bankiem I RP.

Dzisiejszy problem jest natury globalnej. Jakkolwiek nie napędzana bowiem by była konsumpcja nie mogła ona nadążyć za wzrostem wydajności produkcji. Mówiąc trywialnie, model chiński produkcji udowodnił, że dokładnie każde dziecko na świecie może mieć zarówno pluszowego misia, jak i gumową kaczuszkę. Nawet statystyczny mieszkaniec Demokratycznej Republiki Konga, gdyby popracował godzinę dziennie dłużej po tygodniu mógłby zapewnić dziecku obie zabawki. Równocześnie, gdyby ten sam statystyczny mieszkaniec Demokratycznej Republiki Konga zapragnął kupić sobie mieszkanie w Warszawie, musiałby przepracować tysiąc lat. Statystyczny Polak na takie mieszkanie musiałby pracować lat 35, licząc oczywiście, że cała wypłata lądowałaby na lokacie. Łatwo także sobie możemy wyobrazić sytuację w naszym kraju, kiedy ktoś postanowił wstrzymać się z wzięciem kredytu budując kapitał na wkład początkowy, by po paru latach przekonać się, że choć jego zdolność kredytowa wzrosła i zebrał kapitał początkowy to ceny nieruchomości wzrosły na tyle, że już nie może kupić sobie wymarzonego M3.

Przyczynę takiego stanu rzeczy opisywałem tutaj: "Tyrania Alchemików" .

Mówiąc obrazowym skrótem, spróbujcie kiedyś całkowicie luźnym sznurkiem zmierzyć średnicę dowolnej obręczy. Pieniądz to sznurek, obręcz to ziemia. Dopóki sznurek jest luźny zawsze jesteście w stanie odmierzyć jeszcze większą ilością sznurka. Podobnie jest w wypadku złota, choć tu pozostaje jeszcze zagadka, ile tego złota w rzeczywistości jest, niemniej jednak wiadomo, że jest go skończona ilość. Powiada się, że wszystko jest na sprzedaż. Choć ktoś może się z tym nie zgadzać, to z łatwością dostrzeżemy, że porzucając normy moralne okaże się być to brutalna prawda.

Inflacja, to jest właśnie ten luz na sznurku. Ponieważ produkcja żywności jest uzależniona od dostępności ziemi, również jej ceny rosną szybciej aniżeli ceny innych produktów. Komputer, jak kosztował 2000 w 2000 roku, tak i dzisiaj tyle kosztuje. Z tą różnicą, że komputer jest kilka generacji wydajniejszy. Kiedy spojrzymy na ceny większości produktów, których ilość jest zależna tylko i wyłącznie od wydajności fabryki, zobaczymy, że tu ceny potrafią być jeszcze niższe niż kilka lat temu. Mówiąc wulgarnie, gumowymi kaczuszkami zasrany jest świat.

Całkiem słusznie obecny kryzys ekonomiczny wiązany jest z kryzysem cywilizacyjnym, którego objawy zdają się nasilać. Niektóre z nadchodzących efektów są nieubłagane. Jak chociażby ekonomiczne konsekwencje kryzysu demograficznego. Przeświadczenie o ciągłym wzroście cen nieruchomości może być złamane przez jego efekty. To co dla jednego jest emeryturą, dla drugiego jest kredytem hipotecznym.

Nic dziwnego, że nawet na Nowym Ekranie rozgorzała dyskusja na temat zrębów alternatywnego systemu walutowego. System ten, jak pokazywałem w dotychczasowych tekstach opierał się na błędnej interpretacji zależności empirycznej. W swojej istocie próbował połączyć zasady monetaryzmu, z ideą pokrewną z kredytem społecznym. Osobiście myślę, że wielu zwolenników tej teorii nie zdawało sobie sprawy z istoty problemu. Przykładem tego może być twierdzenie o pozytywnym wpływie inflacji, przy równoczesnym postulowaniu likwidacji bankowości odsetkowej.

W rzeczywistości, dotarliśmy do momentu, o którym Keynes mówił jako o "dłuższej perspektywie", w której wszyscy będą martwi. Znaleźliśmy się w punkcie, który wykracza poza funkcjonalność dotychczasowych teorii makroekonomii. Nadeszła chwila, w której bez nowej teorii ekonomicznej system finansowy się zawali.

Budowa nowego systemu finansowego wymaga stworzenia nowej teorii pieniądza. Warto pamiętać, że na funkcjonalność modelu obrotu pieniądza składa się bardzo wiele czynników, zarówno fizycznych, matematycznych, jak i czysto kulturowych. Na Nowym Ekranie mamy szczęście spotykać się w gronie osób o bardzo szerokim zakresie zainteresowań. Daje nam to szansę spojrzenia na każdy temat z całkowicie różnych punktów widzenia. Może jeśli dojdziemy do porozumienia ustalając razem kanon praw ekonomii to uda nam się wspólnie wyprawić w poszukiwaniu kamienia filozoficznego?

 

*bug - błąd w programie powodujący nieprawidłowe działanie systemu

**feature - dodatkowa funkcjonalność w programie