Patrzy Pan, a nie widzi.

Szanowny Panie Januszu,

Z wielką przykrością patrzę na obecną sytuację w Polsce. Nie jestem zadowolony ze zmian, które w coraz większym stopniu dotykają mnie, moich bliskich i zapewne miliony Polaków. Z tym większą przykrością odebrałem pańskie niedawne artykuły atakujące Rafała Ziemkiewicza. Od 2000 roku, kiedy pierwszy raz miałem prawa wyborcze oddawałem mój głos na Pana i pańską partię. Zgadzam się z większością pańskich poglądów, zarówno gospodarczych, jak i społecznych. Nie mniej jednak, stracił Pan moje poparcie.

W swoich artykułach atakuje Pan Rafała Ziemkiewicza. Oskarża go Pan o popieranie "Salonu". Zarzuca mu Pan "wbicie noża w plecy". Oświadcza, że Pan Ziemkiewicz głosi nieprawdę. Równocześnie powraca Pan w swojej wypowiedzi do powtarzanej od lat mantry, że pański słaby wynik w wyborach jest tylko i wyłącznie wynikiem spisku medialnego, który za cel postawił sobie przemilczenie pańskich racji. Jak mantrę powtarza Pan, że gdyby miał Pan tyle czasu w telewizji co na przykład Lech Kaczyński, nie tylko pańska partia dostałaby się do parlamentu, ale nawet miała około 20% poparcia. Chociaż jako jeden z pierwszych polityków w Polsce założył Pan własnego bloga, chociaż jest Pan najaktywniejszym polskim politykiem w internecie, nie raczył Pan przeanalizować przemiany, która już nastąpiła w społeczeństwie. Wydawać by się mogło, że to właśnie Pan powinien był pierwszy dostrzec te zmiany. Wyciągnąć z nich wnioski i obrać na ich podstawie odpowiedni kurs. Na czym polegają te przemiany społeczne, z których nie wyciągnął Pan należytych wniosków?

Jak jeszcze w 2009 roku telewizor posiadało 99,3% rodzin, tak odpowiednio w 2010 roku było to 97,7, a w 2011 już tylko 93,7%. W domach, w których nie ma telewizora informacje czerpie się wyłącznie z internetu. Internauci stanowią równocześnie dużo aktywniejszą pod względem wyborczym grupę społeczną. Średnia frekwencja wśród internautów jest 8,5% wyższa aniżeli przeciętnie. Warto tutaj wspomnieć o tym, że fakt posiadania telewizora nie oznacza, że jest on głównym źródłem informacji. Już w 2008 roku w badaniach opini społecznej 27% Polaków deklarowało, że w pierwszej kolejności czerpie wiedzę z internetu. Od tego czasu liczba ta tylko i wyłącznie narasta. Szacuje się, że w chwili obecnej internet stanowi podstawowe źródło informacji dla blisko 40% polskiego społeczeństwa. Koniecznie trzeba zwrócić uwagę na fakt, że rodziny, które rezygnują z posiadania telewizora to w zdecydowanej większości są ludzie młodzi. Nie sposób jest uwierzyć, że osoby, które oglądały regularnie telewizję w domu swoich rodziców, zrezygnowały z tego zwyczaju dopiero w momencie założenia własnego domostwa. Łatwo można więc wykazać, że pośród osób, które nie ukończyły 30 roku życia zdecydowana większość są to osoby, dla których jedynym medium opiniotwórczym jest internet. W Polsce osób w wieku 18-30 jest 7 000 000. Większość z nich telewizję ogląda tylko sporadycznie. Na poparcie większości z nich nie ma najmniejszego wpływu fakt, że nie mogą Pana zobaczyć w telewizji.

Przez wiele lat w Polsce popierało Pana około 250 000 osób. Tyle głosów otrzymywał Pan lub pańska partia w wyborach od 1997 do 2007 roku. W roku 2010 poparcie dla Pana wzrosło dość znacznie, bo o kolejne 200 000 głosów. Nawet jeśli jednak założyć, że wzrost poparcia w żadnym stopniu nie był wynikiem narastającego niezadowolenia społecznego, a udziału osób czerpiących wiedzę i informacje głównie z internetu, czyli z medium gdzie nie tylko nie jest Pan dyskryminowany, ale nawet wiedzie prym, uzyskał Pan poparcie na poziomie nie przekraczającym 5%. Powinno to stanowić dla Pana jasny dowód, że nawet przy regularnej obecności w TV nie jest Pan w stanie przekonać wystarczającej ilości wyborców by dostać się do sejmu.

Świadomość tego powinna uzmysłowić Panu, że Pana obecność na scenie politycznej tylko i wyłącznie szkodzi Polsce i ideom przez Pana głoszonym. Zna Pan zapewne całkiem dobrze wielu działaczy, którzy poświęcili czas, zdrowie, energię i pieniądze by pomóc Panu odnieść sukces wyborczy. W każdym społeczeństwie jest ograniczona ilość osób, które chcą działać społecznie. Największą szkodą dla Polski nie jest fakt, że ludzie głosowali na Pana. Tą szkodą jest fakt, że angażuje Pan w swoją działalność osoby, które mogą wiele dobrego uczynić dla Polski. Ich zapał i chęć działania są warte więcej aniżeli te 5%, które w najlepszym wypadku może partia zgrupowana wokół pańskiej osoby uzyskać.

Zwracam się więc z gorącą prośbą do Pana. Proszę poważnie rozważyć wycofanie się z aktywnego życia politycznego. Proszę nadal pisać swoje wartościowe felietony, dzięki którym wiele osób zrozumiało, że to właśnie wolny rynek jest najlepszym rozwiązaniem problemów gospodarczych Polski. Proszę, by poparł Pan ruch wolnościowy, który zaczyna w Polsce zbierać siły. Poparł, ale nie starał się przejmować nad nim kontroli. Proszę o to dla dobra milionów młodych Polaków, których obecny reżim pozbawia szans na lepszą przyszłość. Dla pańskich dzieci i wnuków. Dla dobra Polski.

Z poważaniem,

anonimowy głos młodego pokolenia.